atanazy-bazakbal atanazy-bazakbal
171
BLOG

Zła polityczność (Część I: Poglądy "niszowe" i ich zwolennicy)

atanazy-bazakbal atanazy-bazakbal Kultura Obserwuj notkę 0

Wyznawanie poglądów, które nie cieszą się sympatią tzw. elektoratu, a co za tym idzie głosowanie na partyjki, które pałętają się gdzieś poniżej wszelkich wyborczych progów (tak, że nawet z budżetu nie dostają forsy) nie jest ani łatwe, ani szczególnie przyjemne. O ile ktoś tego typu poglądy traktuje poważnie, raczej nie zazna psychicznego komforciku w tym kraju, w tych czasach. Zawsze coś będzie mu psuło nastrój i jak nadwrażliwy inteligent po jakieś lekturze istotnej – nie zazna szczęścia na tym świecie. Albo będzie się z nim działo, to co z powieściową Emmą Bovary, która nie mogąc spełnić wszystkich swoich oczekiwań i przebudzonych pragnień, nie potrafiła zadowolić się żadnym substytutem.

 

Co ma zrobić zwolennik mało popularnych poglądów, kiedy wyrośnie już z okresu niewinności i młodzieńczej naiwności, która lubi podpowiadać, że to co dobre, słuszne, prawdziwe musi przecież zwyciężyć, bo jak inaczej. Tylko co robić, kiedy okazuje się, że jest zupełnie na odwrót? Różne są strategie reagowania na tego typu wstrząs. Osobniki o temperamencie „działacza” oczywiście nie zniechęcą się łatwo – będą dalej robić swoje, choćby i do usranej śmierci – zajmować się „pracą u podstaw”, rozklejać plakaty, przekonywać, organizować, rozkręcać różne inicjatywy w sieci i w realu. I to wcale im w życiu nie będzie przeszkadzać, bo w większości przypadków aktywiści są ludźmi zaradnymi – powołanie z tzw. obowiązkami codzienności zawsze pogodzą, mają tę cudowną, a dla mnie niepojętą zupełnie umiejętność gospodarowania czasem i energią. Poza tym obdarzeni są zdrowym instynktem, który wskazuje, co Bogu oddać, a co cesarzowi, obłąkanymi prorokami w łachmanach raczej nie zostaną.

 

Niektórzy z opisywanych powyżej „działaczy” mają nastawienie bardziej konformistyczne od pozostałych braci w swojej ideologicznej wierze, ewentualnie posiadają nieposkromioną ambicję, która domaga się spełnienia. Ludzie z takim podejściem nie będą siedzieć w nieskończoność w getcie swoich politycznych sympatii. Działalność dla „idei” w małych partyjkach bywa czasami jakąś szkołą „polityczności”, wcale niezłą, bo wymagającą. Ci którzy przez nią przeszli zbiorą owoce swojego doświadczenia, zdyskontują to czego się nauczyli i co dało się w cefałki wpisać. Przejdą do jakieś głównonurtowej partii i tam będą szukać szczęścia, albo ze zrozumieniem dziejowej konieczności włączą się w jakąś działalność, która kłóciła się wcześniej z ich przekonaniami – przecież posad, stołeczków, unijnych i krajowych nie brakuje – jest się gdzie „realizować”.

 

A jeżeli ktoś nie urodził się „aktywistą – działaczem”, nie bierze udziału, nie bywa, nie zrzesza się? A jedynie jest zainteresowany, obserwuje, próbuje rozumieć, przejmuje się i najwyżej napisze na bloga jakiś tekst dla kilku czytelników. I co ma zrobić ktoś taki - kto wie, że ważna rzecz ta polityka i bierze te wszystkie kwestie na serio, tyle, że nie spodziewa się już dobrych (ze swojego punktu widzenia) rozstrzygnięć. Wiary może nie stracił, ale nadziei mu zostało niewiele. Co ma zrobić? Przecież żyć jakoś trzeba. Więc zostaje takiemu nieszczęśnikowi jakiś rodzaj wewnętrznej emigracji, zniechęcenie, zniesmaczenie, a w końcu swego rodzaju znieczulenie, zobojętnienie. Mało to konstruktywne, ale dobrze radzę wszystkim zawiedzionym i sfrustrowanym (także osobom wyznającym „niemiłe” dla mnie ideologie, ale równie niepopularne) – znajdźcie sobie jakąś niszę, bezpieczny punkt obserwacyjny, jakieś ciepłe gniazdko, z którego będzie można się przyglądać klęsce takiego rządzenia, takiego „systemu” jaki mamy w Polsce, czy w krajach Zachodu. Trochę cierpliwości, zapewniam, że będzie co oglądać. Oczywiście – najzabawniejsze, najbardziej widowiskowe formy przejawiają się w upadku społeczno-kulturowym. Chociaż lepiej nie przesadzać z tym obserwowaniem, czasami wyłażą jakieś resztki wrażliwości – więc zamiast śledzenia tej przygnębiającej, niusowej „bieżączki politycznej” lepiej iść do Narodowego i obejrzeć trochę obrazów, bo nic lepszego na tej ziemi (tak – tej ziemi) już się nie przydarzy.

 

Nigdy nie przypuszczałem, ze mógłbym tak pisać – bo taki nihilizm, defetyzm, wszystkowdupizm… Więcej – zawsze, kiedy mi ktoś mówił, że polityką się nie interesuje, ma ją gdzieś, nie zna się – to robiło to na mnie jak najgorsze wrażenie. Było dla mnie oznaką infantylnego charakteru, gówniarstwa, ignorancji, umysłowego lenistwa, czy po prostu zwyczajnego zbydlęcenia, które objawia się tym, że człowiek interesuje się i przejmuje tylko tym, co go bezpośrednio dotyka i odnosi się do zaspokajania podstawowych, biologicznych potrzeb (żarcie, picie, spanie w cieple, ruja i fornikacja, itp.). To nie do końca tak, że przeszedłem do owej, niegdyś krytykowanej przeze mnie grupy – ja w tym tekście trochę przesadzam, przyznaję się do tego – ale po prostu zacząłem trochę lepiej takich ludzi rozumieć.

 

Czasami polityka przegrywa i ustępuje przed kwestiami naprawdę istotnymi. A to mało razy się zdarzyło – mnie, albo komukolwiek z was poznać kogoś atrakcyjnego (po różnymi względami) nie tylko przeciwnej płci, ale i przeciwnych poglądów. Przyznaję się, że jakiś wewnętrzny konserwatyzm zawsze podpowiadał mi, żeby nie przejmować się politycznymi poglądami interesującej dziewczyny, albo mówił mi co innego: należy wybaczać kobietom ignorancję w tych kwestiach. Feministki zapewne by mnie zadusiły (wydrapały oczy?) za tego typu „paternalistyczną” postawę, ale przecież to nie dla patriarchalnej wyższości, tu chodzi o coś szlachetniejszego - politykę miłości.

 

Na koniec propozycja poetycko – muzyczna: „…ska” Marcina Świetlickiego. Uwielbiam debiut Świetlików, są tam naprawdę znakomite utwory (Świerszcze), ale „…ska” muzycznie jest raczej nijaki. Ale sam wiersz – ciekawy. Chociaż na pewno wiąże się z tematem mojego dzisiejszego „kazania” nie ido końca go rozumiem, a być może nie ma w nim nic trudnego do zrozumienia. Ale nie jestem pewny – kim jest owa „dziwka”, może ktoś wie i zaproponuje jakąś interpretację?

 

POSŁUCHAJ

 

Dlaczego twój niepokój tak obraca się wokół wyrazów:

niepodległość - wolność - równość - braterstwo - Polska

od morza do morza - bezrobocie - podatki - Gazeta Wyborcza?

Czy nie wiedziałeś, że są to małe wyrazy?

Czy nie wiedziałeś, że są to wyrazy najmniejsze?

Dlaczego właśnie o nie zahacza twój język?

Czy nie wiedziałeś, że tym wszystkim rządzi ta szczupła dziwka,

ta którą kochasz a raczej masz na nią ochotę?

która wybiera sobie tego, którego akurat ty nienawidzisz?

Który znęca się nad nią i wbija w nią gwoździe?

Przez nią siedzisz w więzieniu! Przez nią jesteś głodny!

Przez nią!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura